Przejdź do głównej zawartości

Namiot kontra piorun

Jakiś czas temu zgłosiła się do mojej jednostki pani z krakowskiej ASP z pytaniem o możliwość skonsultowania jej projektu namiotu. Sprawa o tyle była powiązana z naszą działalnością, że pani była zainteresowana rozważeniem jego konstrukcji w charakterze ochrony odgromowej. Temat osobistej ochrony odgromowej nie jest czymś nowym, już dawno temu niektórzy naukowcy rozważali tę kwestię, a obecnie od czasu do czasu pojawia się w publikacjach.


Pytanie trafiło też do mnie, a że dawno żadnego odjechanego projektu nie robiłem stąd szybko udało się sformalizować nie tylko konsultację teoretyczną, ale również zaprosić panią do przyjazdu do naszego laboratorium wysokonapięciowego celem przeprowadzenia prób udarowych. Przyjechał również promotor owej pani. Namiot ten prezentował się następująco.

Namiot poddany został dwóch testom: wysokonapięciowym oraz wysokoprądowym. Pierwszy z nich polegał na przyłożeniu wysokiego napięcia rzędu 1 MV przy kształcie zbliżonym do 1.2/50 us i obserwacji co się stanie z konstrukcją namiotu, w szczególności poszyciem. Jako, że nie było chętnych do przebywania wewnątrz namiotu w czasie testu, stąd należało zaimprowizować turystę. W tym celu wykorzystana została metalowa kula, izolator, odcinek taśmy miedzianej. Kula, jako głowa turysty, lekko dotykała poszycia namiotu i stanowiła cel wyładowania.
Źródłem wysokiego napięcia był 12 stopniowy generator udarów napięciowych (zaznaczony kolorem zielonym na zdjęciu poniżej; namiot na czerwono; nad namiotem, około 1 metra powyżej, znajdował się koniec elektrody ostrzowej, z której generowany był przeskok). Maksymalna wartość napięcia jakie można z niego osiągnąć to napięcie około 2.4 MV. 
W celach rejestracji efektów wyładowań, w końcu nie wiadomo czy będzie możliwość kiedyś jeszcze strzelania do namiotu, wykorzystaliśmy szybką kamerę z prędkością rejestracji rzędu 100.000 fps (w sumie można więcej ale kosztem rozdzielczości). Dzięki niej udało się złapać moment trafienia w głowę turysty.
W wyniku trafienia wyładowania w model głowy turysty nie zaobserwowano żadnych spektakularnych zjawisk, a jedynym śladem był niewielki otworek wypalony przez przepływający prąd. W przypadku wyładowania prądowego wykorzystany został generator udarów prądowym o maksymalnym prądzie 100 kA dla kształtu udaru 10/350 us. Była to próba o większym prawdopodobieństwie, że coś spektakularnego się wydarzy. Zakładając poprawny montaż namiotu, solidnie go skręcając i doprowadzając udar do najwyższego punktu konstrukcji w zasadzie nic się nie działo. Zatem padła decyzja o lekkim poluzowaniu mocowań i wtedy udało się uzyskać spektakularny efekt.
Można to też zobaczyć na nagraniu szybką kamerą. Nagranie przedstawia wyładowanie o szczytowej wartości prądu rzędu 60 kA.
Niektórzy spodziewali się pożaru czy rozerwania konstrukcji, a tu nic, tylko iskry. Niezupełnie. Jak zapewne wiecie namiot mocuje się do podłoża szpilkami oraz śledziami. W przypadku laboratorium trudno było je wbić w stalową podłogę, stąd zostały one po prostu na niej położone. Na skutek przepływającego prądu i dużej ilości wydzielającej się energii, która zamieniana jest w dużym stopniu na ciepło, szpilki te przyspawały się do wspomnianej podłogi laboratorium.
Jaki wnioski zatem po przeprowadzeniu tego eksperymentu. Przede wszystkim to, że użyte do konstrukcji namiotu materiały przeżyły testy, czyli wcześniejsze konsultacje w kierunku doboru ich parametrów były słuszne. Ciekawie by było przeprowadzić te testy w warunkach padającego deszczu, zmierzyć poziom hałasu i natężenie pola elektromagnetycznego wewnątrz w czasie wyładowania. Interesujący by był też pomiar rozkładu napięcia po wewnętrznej stronie podłogi biorąc pod uwagę jej bardzo dobre własności izolacyjne (użyto w jej konstrukcji materiału o handlowej nazwie Mylar). Głównym jednak wnioskiem jest to, iż pomimo tego, że konstrukcja namiotu przeżyła, o tyle prawdziwy turysta mógłby mieć mniej szczęścia, choćby ze względu na niezbadane, a wymienione wyżej, czynniki. Zdecydowanie wyruszając na szlak, czy to w górach (tu szczególnie), nizinach, lasach czy jeziorach należy śledzić prognozę pogody, a w sytuacji zbliżającej się burzy znaleźć schronienie w bardziej bezpiecznym miejscu.

Osoby bardziej zainteresowane tematem odsyłam do publikacji, która powstała na bazie przeprowadzonych badań. Jest ona dostępna online np. na stronie ResearchGate.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[Arduino] Czujnik martwej strefy w lusterku bocznym

Poruszanie się motocyklem, w szczególności w mieście, związane jest z ryzykiem wjechania innemu uczestnikowi ruchu przed przysłowiową maskę. Jest to o tyle niebezpieczne, że mimo względnie niewielkich prędkości może dojść do wywrotki motocykla wraz z kierującym i pasażerem. Aby tego uniknąć trzeba umiejętnie korzystać z lusterek, jednak w przypadku motocykli są one na ogół dość małe i bardziej niż ma to miejsce w samochodach doświadczamy tzw. martwej strefy. Ogólnie rzecz biorąc jest to strefa w bliskiej odległości od motocykla, której nie widzimy w lusterku (trzeba się wychylić i spojrzeć w nie pod innym kątem albo odwrócić głowę), a w której może znaleźć się inny pojazd. Z pomocną ręką może przyjść nowoczesna elektronika. W niniejszym wpisie przedstawię bardzo prostą propozycję wykorzystania Arduino jako czujnika martwej strefy motocykla.  Oczywiście zamiast motocykla można wstawić każdy inny pojazd, a wręcz pomysł można potraktować jako czujkę alarmową (czujnik ruchu). Cały pro...

[Arduino] Trójkanałowy pomiar rezystancji

Moduł Arduino posiada kilka portów analogowych, poprzez które możemy mierzyć napięcie. Napięcie jest taką wielkością, że przy odrobinie wyobraźni i znajomości elektrotechniki w zasadzie każdą inną możemy sprowadzić właśnie do napięcia. Dzisiejszy projekt dotyczy trójkanałowego pomiaru rezystancji z wykorzystaniem Arduino. Oprócz modułu procesora wykorzystany będzie moduł wyświetlacza LCD. Dlaczego trójkanałowego? Ano dlatego, że taki układ można wykorzystać np. do pomiaru przenośnych uziemiaczy trójfazowych. 

Z psem na Turbacz

 Wyjazd wakacyjny nie musi się wiązać z zostawianiem psa w domu pod opieką rodziny czy sąsiadów, albo oddawaniem do psiego hotelu. Przy odrobinie wyobraźni i dobrych chęci czas ten można znakomicie spędzić wspólnie. Pewną propozycją dla osób posiadających psa lubiącego dalekie spacery może być wycieczka na Turbacz. Turbacz jest najwyższym szczytem Gorców, a jego wysokość to 1310 m.  Dojście z psem na szczyt możliwe jest legalnie niebieskim szlakiem z Łopusznej. O tyle zaznaczam legalność wejścia, ponieważ wstęp psów do parków narodowych jest w większości przypadków zabroniony, a Trubacz od północy otacza Gorczański Park Narodowy. Proponowany niebieski szlak jest to dość długi, bowiem ma około 11 km licząc od parkingu. Część turystów zostawia samochód na dzikim parkingu 3 km dalej po trasie szlaku, ale miejsca jest tam nie za dużo i może być problem. Poza tym umówmy się, że jak się idzie szlakiem to się idzie, a nie jedzie - do czego wrócę w innym wpisie. A zatem samochód zosta...