Przejdź do głównej zawartości

Motowycieczka - kierunek wschód

Po wielu dniach wyczekiwania udało się - luźniejszy weekend z ładną pogodą. Żal nie wyskoczyć gdzieś motocyklem. Szybka decyzja przy śniadaniu i wyjazd na wschód. Cele wycieczki to:
  • Zalew Karczunek,
  • Ruiny młyna wodnego oraz pałacu w Proszewie,
  • Punkt widokowy Sowia Góra,
  • Zamek w Liwie.

Zalew Karczunek


Pierwszy etap nad Zalew Karczunek. Prawie pełne spektrum rodzajów dróg - lokalne, krajowe, a nawet kawałek autostrady. Ze względu na panujące jeszcze ograniczenia nad Zalewem pusto i spokojnie. Zalew może nie jest duży, ale trochę miejsca jest. Na początek parking z wydzielonymi stanowiskami dla motocykli. Kawałek dalej ładna plaża, boisko do siatkówki, niewielka scena z widownią. Co ciekawe w zalewie można łowić ryby - ale nie w każdym miejscu. Plaża od strony parkingu jest piaszczysta, ale jak ktoś woli trawę to kilka kroków w prawo lub lewo znajdzie to czego szuka. Oczywiście dostępne są przebieralnie i toalety, a jak ktoś przyjedzie z wózkiem to może pospacerować po wyłożonym kostką chodniku dookoła zalewu. Nie wiem jak tu wygląda w sezonie, ale miejsce sprawa wrażenie bardzo pozytywne.



Ruiny młyna wodnego w Proszewie


Drugi cel wyjazdu to wieś Proszewo, gdzie znajdują się ruiny młyna wodnego oraz pewnego pałacu. Jako pierwsze odwiedzam młyn - łatwiej dojechać i dostać się do niego. W zasadzie dojeżdża się pod sam młyn, a raczej to co z niego zostało. Według informacji został on zbudowany w 1820 roku i jego właścicielem był niejaki Gryglaszek vel Gryglaszewski Jędrzej vel Andrzej. Młyn znajduje się nad malowniczą rzeką Kostrzyń. Niestety dziś wiele nie zostało, niemniej można zobaczyć niewielką zaporę, kilka metalowych mechanizmów napędzających młyn oraz pozostałości kamiennej konstrukcji. Rozglądając się dookoła można nacieszyć wzrok uroczym krajobrazem, a uszy muzyką natury.





Ruiny pałacu w Proszewie


Tuż obok ruin młyna znajdują się ruiny pałacu. Jest to dwór z I połowy XIX wieku rozbudowywany w późniejszym czasie. Właścicielką dóbr w Proszewie była Marcjanna z Jawornickich Oborska, urodzona 6 stycznia 1784 roku. Pałac powstał na zlecenie Maksymiliana Oborskiego, a pod wpływem mody przyjął on formę XVI-wiecznej willi włoskiej. Elewacja frontowa została skomponowana z renesansową szlachetnością, ozdobiona szerokim dwukolumnowym portykiem wgłębnym poprzedzonym schodami i tzw. loggia mezzanina. Dziś niestety pałac popada w ruinę, a w źródłach internetowych można znaleźć informacje o perypetiach pałacu w kontekście renowacji. Obok ruin znajdują się też inne zabudowania wyglądające na zamieszkałe, więc wejście na teren dworu na własne ryzyko. Ja się profilaktycznie pokazałem sąsiadom i zapytałem, czy mogę pod ruiny podejść. Ponieważ stwierdzili, że nie wyglądam na oprycha i z aparatem nie zrobię szkód to pozwolili, ale nie ukrywam, że idąc tam miałem w głowie myśl jak się tłumaczyć jak by ktoś jednak tam był...




Punkt widokowy Sowia Góra


Sowia Góra jest reklamowana jako najładniejszy widok na granicy Mazowsza i Podlasia. I będąc na miejscu trudno się z tym twierdzeniem nie zgodzić. Ze szczytu, który w sumie nie jest jakiś imponujący choć góruje nad okolicą, widać przeuroczy krajobraz z rzeką Liwiec na pierwszym planie. Góra ta jest nie tylko punktem widokowym i miejscem spotkań, ale także pełni rolę edukacyjną. Na różnych planszach i ścieżkach przedstawione są żyjące tutaj zwierzęta i rośliny. Z miejscem tym związane są także legendy o prowadzonych tu obrzędach ku czci słońca i zaklętych w drzewach bożkach, a nawet o sabatach czarownic, które z odległości wielu kilometrów miały tu przylatywać i debatować nad losem okolicznych mieszkańców. O ile to tylko legendy, to badania archeologiczne potwierdziły istnienie u podnóża wzniesienia grodziska sprzed kilku tysięcy lat. Dziś można w tym miejscu zaplanować nie tylko wizytę na szybkie zdjęcie, ale też na kilka dłuższych chwil z kocykiem i koszem piknikowym.


Zamek i zbrojownia w Liwie


Ostatnim i trochę nie planowanym punktem dzisiejszego wyjazdu był zamek w Liwie. Ponieważ kiedyś już tu byłem to nie planowałem na dziś przyjeżdżać, ale będąc obok i nie widząc tłumu ludzi, postanowiłem zajrzeć ponownie. I w sumie była to dobra decyzja - niewielka ilość zwiedzających umożliwiła zrobienie ładnych zdjęć. Niestety ze względu na sytuację epidemiczną zbrojownia była zamknięta, a do zwiedzania udostępniono dziedziniec i fragment przejściowy zamku. Z ciekawostek historycznych początki zamku w Liwie sięgają I poł. XV w. Gotycka warownia została zbudowana na zlecenie księcia mazowieckiego Janusza I Starszego nad rzeką Liwiec będącą wówczas granicą księstwa mazowieckiego i Litwy. Zamek jest jedynym tego typu zabytkiem na pograniczu mazowiecko-podlaskim.Więcej informacji można znaleźć w źródle na dole wpisu, a najlepiej przyjechać i samemu zobaczyć.



Powrót do domu


Po wypełnieniu checklisty dzisiejszego wyjazdu nie pozostało nic innego jak jechać do domu, gdzie czekał grill do rozpalenia wraz z uszykowaną zawartością kulinarną. Po drodze można było obejrzeć farmę elektrowni wiatrowych. Cała wycieczka to nieco ponad 182 km, a czas to około 5 godzin.

Na koniec jeszcze link do filmu podsumowującego całość.


Źródła:

[1] http://www.skorzec.eu/wp-content/uploads/2013/03/okolicaw-formacie-PDF.pdf
[2] https://www.korytnica.pl/_portals_/korytnica/CKFiles/Zeszyty_Korytnickie/Zeszyty_korytnickie_t2.pdf
[3] https://akademiapanawielad.wixsite.com/marcjanna1825/o-zyciu-i-rodzinie-marcjanny
[4] http://www.mwfc.pl/location-guide-item.php?id=240 
[5] https://powiatwegrowski.pl/turystyka/katalog/zabytki/sowia-gora-najladniejszy-widok-na-pograniczu-mazowsza-i-podlasia.847/
[6] http://liw-zamek.pl/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[Arduino] Czujnik martwej strefy w lusterku bocznym

Poruszanie się motocyklem, w szczególności w mieście, związane jest z ryzykiem wjechania innemu uczestnikowi ruchu przed przysłowiową maskę. Jest to o tyle niebezpieczne, że mimo względnie niewielkich prędkości może dojść do wywrotki motocykla wraz z kierującym i pasażerem. Aby tego uniknąć trzeba umiejętnie korzystać z lusterek, jednak w przypadku motocykli są one na ogół dość małe i bardziej niż ma to miejsce w samochodach doświadczamy tzw. martwej strefy. Ogólnie rzecz biorąc jest to strefa w bliskiej odległości od motocykla, której nie widzimy w lusterku (trzeba się wychylić i spojrzeć w nie pod innym kątem albo odwrócić głowę), a w której może znaleźć się inny pojazd. Z pomocną ręką może przyjść nowoczesna elektronika. W niniejszym wpisie przedstawię bardzo prostą propozycję wykorzystania Arduino jako czujnika martwej strefy motocykla.  Oczywiście zamiast motocykla można wstawić każdy inny pojazd, a wręcz pomysł można potraktować jako czujkę alarmową (czujnik ruchu). Cały pro...

[Arduino] Trójkanałowy pomiar rezystancji

Moduł Arduino posiada kilka portów analogowych, poprzez które możemy mierzyć napięcie. Napięcie jest taką wielkością, że przy odrobinie wyobraźni i znajomości elektrotechniki w zasadzie każdą inną możemy sprowadzić właśnie do napięcia. Dzisiejszy projekt dotyczy trójkanałowego pomiaru rezystancji z wykorzystaniem Arduino. Oprócz modułu procesora wykorzystany będzie moduł wyświetlacza LCD. Dlaczego trójkanałowego? Ano dlatego, że taki układ można wykorzystać np. do pomiaru przenośnych uziemiaczy trójfazowych. 

Z psem na Turbacz

 Wyjazd wakacyjny nie musi się wiązać z zostawianiem psa w domu pod opieką rodziny czy sąsiadów, albo oddawaniem do psiego hotelu. Przy odrobinie wyobraźni i dobrych chęci czas ten można znakomicie spędzić wspólnie. Pewną propozycją dla osób posiadających psa lubiącego dalekie spacery może być wycieczka na Turbacz. Turbacz jest najwyższym szczytem Gorców, a jego wysokość to 1310 m.  Dojście z psem na szczyt możliwe jest legalnie niebieskim szlakiem z Łopusznej. O tyle zaznaczam legalność wejścia, ponieważ wstęp psów do parków narodowych jest w większości przypadków zabroniony, a Trubacz od północy otacza Gorczański Park Narodowy. Proponowany niebieski szlak jest to dość długi, bowiem ma około 11 km licząc od parkingu. Część turystów zostawia samochód na dzikim parkingu 3 km dalej po trasie szlaku, ale miejsca jest tam nie za dużo i może być problem. Poza tym umówmy się, że jak się idzie szlakiem to się idzie, a nie jedzie - do czego wrócę w innym wpisie. A zatem samochód zosta...