W dzisiejszym wpisie będzie propozycja spędzenia dwóch dni na Mazurach. Moja baza wypadowa tym razem znalazła się w okolicach Mrągowa, a ponieważ pogoda nie zapowiadała się plażowo stąd trzeba było coś innego wymyśleć, aby nie siedzieć w pokoju. Pierwszego dnia wybór padł na sztandarowe Mikołajki. Standard - wizyta w porcie, gofry, spacerek na plażę i z powrotem. Ponieważ w międzyczasie zaczęło padać, stąd decyzja o szybszym przemieszczeniu się w kolejne miejsce, nieco mniej znane. Są to w zasadzie położone obok siebie dwa punkty widokowe - jeden na Jezioro Łuknajno, drugi na Śniardwy. Można do nich trafić jadąc z Mikołajek w kierunku Orzysza lokalną drogą na Łuknajno i Dziubiele, a punkt docelowy to niewielki parking przy Gospodzie pod Łabędziem.
Punkt widokowy na Jezioro Łuknajno to niewielka wieża widokowa, przed którą rozpościera się łan szuwarów i tafla jeziora. Razem z pływającym ptactwem całość tworzy bardzo miły dla oka klimat. Dojście do niej to gruntowa ścieżka, ale dość twarda więc nawet rowerem da się podjechać.
|
Jezioro Łuknajno |
|
Jezioro Łuknajno |
Drugi punkt widokowy jest po drugiej stronie parkingu, więc trzeba się do niego cofnąć. Ponieważ dojście do niego prowadzi przez teren prywatny stąd należy we wspomnianej gospodzie nabyć bilety wstępu, które później można odliczyć od rachunku za posiłek tam nabyty. Tutaj również można skorzystać z niewielkiej wieży widokowej, ale tym razem pierwszy plan to niewielki port. A dalej jezioro, również bardzo przyjemne dla oka.
|
Jezioro Śniardwy |
|
Jezioro Śniardwy |
|
Jezioro Śniardwy
|
|
Jezioro Śniardwy
|
Do obu punktów widokowych można dojść w towarzystwie czworonoga. I te dwa punkty widokowe, spacer po Mikołajkach wyczerpały mój plan na pierwszy dzień. No prawie, bo po powrocie czekał nieźle wyposażony grill.
Drugi dzień zaplanowany został przy wieczornym grillu i pierwszy kierunek to Wilczy Szaniec w Gierłoży. Miejsce mam wrażenie, że dość znane, ale ponieważ byłem tam ostatnio jakieś 25 lat temu to stwierdziłem, że to dobry moment aby zobaczyć czy nadal stoi. Dojazd do Gierłoży nie stanowi problemu, nawigacja prowadzi pewnie, a i znaki na drodze także są dość gęsto rozstawione. Na miejscu czeka duży parking, choć niektórzy w komentarzach narzekają, że jednak mały w sezonie w pogodne dni. Ja byłem w niedzielne przedpołudnie i było kompletnie pusto. Do tego stopnia pusto, że zrezygnowałem z usług fizycznego przewodnika, ponieważ wiązało by to się z oczekiwaniem na zebranie grupy. Albo sam bym musiał wyłuskać z kieszeni 100 zł - tyle kosztuje przewodnik dla grupy do 20 osób. Pozostały mi zatem dwie inne możliwości - przewodnik audio na wypożyczonych słuchawkach (całe 8 zł) albo korzystanie z aplikacji na smartfonie. Zdecydowałem się na trzecią opcję i po chwili miałem zainstalowaną aplikację "Wilczy Szaniec". Zawiera ona zbiór różnych szlaków z okolicy, ale także mapkę bunkrów z krótkimi opisami i zdjęciami poglądowymi. Uzupełniając te informacje o tabliczki przy bunkrach również można poznać wiele informacji związanych z tym miejscem. Z pewnością dobry przewodnik opowie więcej, ale jest to pewna alternatywa. Obecnie miejsce zostało w zauważalny sposób unowocześnione - już nie chodzi się leśnymi ścieżkami, czasem przeciskając między jednym a drugim bunkrem, ale idzie po eleganckiej i równej kostce. Z pewnością wpłynęło to negatywnie na atmosferę tego miejsca, ale takie czasy - ma być wygodnie. Niemniej nadal warto tu zajrzeć i na żywo zobaczyć militarne konstrukcje, a i poznać bardzo ciekawe informacje o tym co się tutaj działo.
|
Aplikacja "Wilczy Szaniec" |
Spacer po kwaterze Hitlera zajął około dwóch godzin, więc było jeszcze trochę czasu, stąd będąc w klimacie wojennym skierowałem się nieco dalej na północny wschód do Leśniewa, gdzie znajduje się dość znana śluza. W zasadzie są to dwie śluzy - górna i dolna, a stanowią one niewielki fragment infrastruktury wodnej związanej z budową Kanału Mazurskiego. W założeniach miał on połączyć jeziora mazurskie z Bałtykiem i prowadzić do dzisiejszego Obwodu Kaliningradzkiego, ale aktualnie kończy się za górną śluzą w Leśniewie. Ich budowa została rozpoczęta jeszcze w XIX wieku w celach gospodarczych, ale jedna, a potem druga wojna, ukierunkowała powody budowy w bardziej militarną stronę. Dziś do końca nie wiadomo jak Niemcy chcieli wykorzystać kanał w czasie II Wojny Światowej, a krążące plotki mówią nawet o budowie łodzi podwodnych na jeziorach i ich spławianiu kanałem do morza. O ile dolna śluza jest w stanie bardzo wczesnej budowy, o tyle górna to już kompletna konstrukcja betonowa, w której brakuje jedynie maszynowego wyposażenia. Prace oczywiście zarzucono i dziś funkcjonuje na niej park linowy, ale też była wykorzystywana jako wyzwanie w jednym z telewizyjnych programów "celebryckich". Samochód najwygodniej zostawić na płatnym parkingu przy głównej drodze - kosztuje to całe 5 zł, za to można do górnej śluzy dojść wygodną drogą szutrową. Alternatywa to dojazd również szutrówką po drugiej stronie kanału i bezpłatny postój samochodu przy tej drodze, ale zejście do śluz jest z tej strony dużo bardziej kłopotliwe ze względu na stromość - zwłaszcza w czasie deszczu może być ślisko.
|
Leśniewo Górne |
|
Leśniewo Górne
|
|
Leśniewo Dolne
|
|
Leśniewo Dolne
|
|
Kanał między śluzami. Po lewej stronie parking płatny. Po prawej darmowy na zakręcie. |
|
Leśniewo Górne
|
|
Leśniewo Górne
|
|
Leśniewo Górne
|
Jak wspomniałem za górną śluzą znajduje się ziemna grobla, przez którą można suchą nogą przejść z jednej strony kanału na drugą, choć niektórzy kombinowali z przejściem betonowym progiem na śluzie. Ogółem można zrobić sobie spacer dookoła kanału. Śluzy robią wrażenie, zwłaszcza górna. Niektórzy z mojego pokolenia mogą poczuć się jak w grze "Wolfenstein 3D" widząc ślad po metalowej gapie - godle III Rzeszy z orłem.
Na tym prawie skończyła się wycieczka - obiadek i powrót. Wszystkie miejscówki zdecydowanie polecam, są warte uwagi, a zamieszczone wyżej zdjęcia i krótki opis może dodatkowo zachęcą do ich odwiedzenia.
Komentarze
Prześlij komentarz