Sezon wakacyjny w pełni, więc nawet mi udało się wyskoczyć na kilka dni urlopu. Mimo serii zdjęć paragonów grozy znad polskiego morza właśnie ten kierunek obrałem jako cel wyjazdu. A że nieszczególnie lubię tłumy ludzi i nie było mnie jeszcze w tym miejscu to konkretnie wylądowałem w okolicach Łeby. Szerzej o lokalizacji postaram się wspomnieć w innym wpisie, a w tym chciałbym skupić się na największej polskiej wydmie ruchomej czyli Wydmie Łąckiej.
Znajduje się ona około 9 kilometrów na zachód od Łeby, na mierzei oddzielającej Morze Bałtyckie od jeziora Łebsko. Teren ten jest częścią Słowińskiego Parku Narodowego. Wydma jest największa zarówno w kwestii powierzchni, można poczuć się jak na pustyni, ale też swojej wysokości osiągającej 30-40 metrów nad poziom morza. Ciekawostką jest pochodzenie nazwy wydmy, gdyż pierwotnie znajdowała się w tym miejscu wieś Łączka, ale została ona zasypana przez przemieszczająca się wydmę. Ruch ten szacuje się na kilka metrów rocznie w kierunku wschodnim.
Do wydmy można dotrzeć na kilka sposobów, w zależności od posiadanego czasu i kondycji. Najprostszym środkiem, acz najbardziej wymagającym, są własne nogi. Mając cały dzień do dyspozycji i nieco lepszą kondycję można zaplanować całodzienną wycieczkę. Dla osób mniej doświadczonych lub z limitem czasu proponuję rower z Łeby (pod wydmą jest parking rowerowy płatny 10 zł), samochodem (parking płatny 7 zł za godzinę) lub elektrycznym meleksem. Te ostanie jeżdżą również z Łeby, ale tu kosztu nie znam. Ja wybrałem opcję z samochodem. Z parkingu udajemy się do kasy po bilety wstępu (7 zł za osobę), a potem czeka nas około 5 km drogi, którą częściowo (około 3,5 km) można pokonać wspomnianym meleksem - koszt takiego luksusu to około 15 zł w jedną stronę za osobę. Wysiadając z meleksa warto rozważyć wizytę w Muzeum Wyrzutni Rakiet, a obok niego jest też niewielka gastronomia. Ostatni około 2 km odcinek pokonuje się pieszo drogą przez las, w którym można zobaczyć dzikie zwierzęta, jak lis, sarna czy różnorodność ptactwa. Na jej końcu znajduje się cel podróży czyli cała masa piachu. Oczywiście jest także przejście nad samo morze, co proponuję również uczynić.
Poniżej załączam kilka zdjęć na zachętę, gdyż zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce. Zarówno starsi, jak i młodsi, znajdą tu coś dla siebie, a rozmowy o specyficznym nadmorskim ekosystemie mogą zainspirować latorośl na przyszłość. Logistycznie sugeruję wizytę z samego rana, gdyż około południa jest już naprawdę dużo ludzi. O ile na wydmie tego może aż tak nie czuć, ale wjazd na parking czy przejście/przejazd drogą przypomina ruchliwą ulicę w centrum dużego miasta.
Komentarze
Prześlij komentarz