Przejdź do głównej zawartości

Krótka recenzja Toyoty Yaris Hybrid rocznik 2018

Musiałem oddać samochód do serwisu blacharsko-lakierniczego, bo ktoś wjechał mi w drzwi. Trochę z wyboru, trochę z sytuacji serwisem tym okazał się być Toyota Wola w Warszawie. Na czas naprawy dostałem do dyspozycji autko miejskie Toyota Yaris Hybrid. Ponieważ na co dzień jeżdżę nieco większym samochodem, Aurisem TS również w wersji hybrydowej, stąd z niemałym zainteresowaniem podszedłem do tematu jazdy czymś mniejszym. 
Pierwsze wrażenie po zajęciu miejsca za kierownicą bardzo pozytywne. Super widoczność w każdym kierunku, duże powierzchnie szyb, wygodne fotele i wcale nie tak mało miejsca. Pozycja za kierownicą bardzo wygodna, a i pasażer z przodu również ma sporo miejsca. Projektanci zaprojektowali wygodne schowki, w których zmieści się i pilot do bramy, i telefon, i przepustka wjazdowa. I wszystko to pod ręką. 


Nieco mniej wygodne i wymagające przyzwyczajenia się były przełączniki trybu jazdy ECO i EV. Zostały one umieszczone pod dźwignią hamulca ręcznego. W szczególności przełącznik trybu EV znajdował się dokładnie pod nią, przez co w pierwszym momencie nawet go nie zauważyłem. Chwili przyzwyczajenia, a raczej przestawienia się, wymagała dźwignia zmiany biegów. W Aurisie jest ona mniejsza i nieco inaczej działająca. Tutaj przypomina tradycyjną dźwignię z automatycznej skrzyni biegów. W kwestii wygody na tylnym siedzeniu to jest tam również sporo miejsca na nogi, niemniej ze względu na szerokość samochodu wygodnie pojadą tam dwie osoby. Ewentualnie trzy posiadające sylwetkę fit. Pewien ból sprawiał brak gniazda zapalniczki z tyłu, do którego można by podłączyć ładowarkę telefonu, ale rekompensowała go dwustrefowa klimatyzacja. Bagażnik, jak na auto miejskie przystało, nie powalał pojemnością, ale też nie był mikroskopijny. Spokojnie można w nim zmieścić zakupy na cały tydzień, walizki z narzędziami do pracy, a i zmieści się jeszcze koc i poduszka dla najmłodszych pasażerów.



Sama jazda samochodem dostarcza również pozytywnych wrażeń. Jako hybryda posiada trzy tryby jazdy: normalny, ekonomiczny i elektryczny. Tryb elektryczny jest bardzo wygodny w miejskiej jeździe w korku, kiedy więcej czasu spędzamy stojąc i raz po raz podjeżdżając kilka metrów do przodu. Tryb ekonomiczny do napędu wykorzystuje również silnik spalinowy i jest to tryb idealny do codziennej jazdy po mieście. Przyspieszenia nie są tak dynamiczne, wydajność klimatyzacji jest nieco ograniczona, ale za to spalanie jest mniejsze. Tryb normalny przydaje się w czasie szybszej nieco jazdy, na przykład w jeździe podmiejskiej, kiedy korki są już mniejsze i raczej można jechać płynnie. Pomimo w sumie 100-konnego napędu komfortowa prędkość nie przekracza 120 km/h. Można oczywiście mocniej wcisnąć pedał gazu i jechać szybciej, niemniej czuć pewne opory, a i wskazówka ekometru zaczyna wychylać się poza zakres ekonomicznej jazdy. I rzeczywiście widać to na spalaniu. Jeśli już o nim mowa to komputer informuje nas o spalaniu od rozpoczęcia jazdy, od tankowania i średnie z dłuższego czasu. Przez moje 5 dni użytkowania średnia wyszła 6,0 l / 100 km. W mieście było to około 5,5 l / 100 km, zaś przy szybszej jeździe poza miastem wychodziło około 6,2 l / 100 km. Dużo i niedużo. Warunki użytkowania były zimowe, a większość jazdy odbywała się w mieście. Proporcjonalnie 70:30 miasto vs. ruch podmiejski. Z drugiej strony posiadany Auris spala bardzo podobnie bazując na zużyciu na podstawie obliczeń z tankowania, bo komputer pokazuje nieco mniej. 




Ten konkretny egzemplarz posiadał na wyposażeniu dodatkowe systemy, takie jak asystent zmiany pasa ruchu czy automatyczne światła. Pierwszy z nich działa bardzo dobrze, choć jak można się spodziewać na pokrytych śniegiem drogach ma problem z wykryciem krawędzi pasa. Działa on też powyżej prędkości 50 km/h. Drugi z nich również spisuje się fajnie, choć jak na mój gust czasem zbyt szybko przełącza na światła drogowe. Stało się tak dwa razy jadąc za innym samochodem - raz na zakręcie, kiedy poprzedzający samochód jeszcze mnie widział, a drugi raz, gdy samochód przede mną był mniej więcej 100 metrów. Ponieważ system włączył i za moment wyłączył światła drogowe stąd kierowca przede mną mógł to zinterpretować jako celowe mruganie i np. ostrzeganie o niebezpieczeństwie. Oba te systemy korzystają z wbudowanej nad lusterkiem kamery, co ogółem robi pewien efekt "wow" - w tej klasie pojazdów nie jest to często spotykane wyposażenie.

Ostatnią uwagę mam do kierunkowskazów. Delikatne ruszenie dźwigni powoduje jednokrotne włączenie świateł kierunków - szkoda, bo przyzwyczajony z Aurisa spodziewałem się trzykrotnego mrugnięcia. Jeźdżąc musiałem zatem pamiętać o trwałym przełączeniu dźwigni, aby skutecznie poinformować kierowców obok o swoich zamiarach.
Podsumowując autko jest bardzo fajne, bardzo wygodne, idealne do ruchu miejskiego lub kogoś dojeżdżającego do miasta. W dłuższe trasy też da radę, ale nie należy się nastawiać na klasę grand tourismo. Myślę,że ze względu na bardzo dobrą widoczność i manewrowość jest to dobre auto dla osoby zaczynającej swoją przygodę z motoryzacją. 

PS. Naprawa blacharska zakończyła się w terminie i została równie fachowo przeprowadzona, stąd mogę polecić serwis.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[Arduino] Czujnik martwej strefy w lusterku bocznym

Poruszanie się motocyklem, w szczególności w mieście, związane jest z ryzykiem wjechania innemu uczestnikowi ruchu przed przysłowiową maskę. Jest to o tyle niebezpieczne, że mimo względnie niewielkich prędkości może dojść do wywrotki motocykla wraz z kierującym i pasażerem. Aby tego uniknąć trzeba umiejętnie korzystać z lusterek, jednak w przypadku motocykli są one na ogół dość małe i bardziej niż ma to miejsce w samochodach doświadczamy tzw. martwej strefy. Ogólnie rzecz biorąc jest to strefa w bliskiej odległości od motocykla, której nie widzimy w lusterku (trzeba się wychylić i spojrzeć w nie pod innym kątem albo odwrócić głowę), a w której może znaleźć się inny pojazd. Z pomocną ręką może przyjść nowoczesna elektronika. W niniejszym wpisie przedstawię bardzo prostą propozycję wykorzystania Arduino jako czujnika martwej strefy motocykla.  Oczywiście zamiast motocykla można wstawić każdy inny pojazd, a wręcz pomysł można potraktować jako czujkę alarmową (czujnik ruchu). Cały pro...

[Arduino] Trójkanałowy pomiar rezystancji

Moduł Arduino posiada kilka portów analogowych, poprzez które możemy mierzyć napięcie. Napięcie jest taką wielkością, że przy odrobinie wyobraźni i znajomości elektrotechniki w zasadzie każdą inną możemy sprowadzić właśnie do napięcia. Dzisiejszy projekt dotyczy trójkanałowego pomiaru rezystancji z wykorzystaniem Arduino. Oprócz modułu procesora wykorzystany będzie moduł wyświetlacza LCD. Dlaczego trójkanałowego? Ano dlatego, że taki układ można wykorzystać np. do pomiaru przenośnych uziemiaczy trójfazowych. 

Z psem na Turbacz

 Wyjazd wakacyjny nie musi się wiązać z zostawianiem psa w domu pod opieką rodziny czy sąsiadów, albo oddawaniem do psiego hotelu. Przy odrobinie wyobraźni i dobrych chęci czas ten można znakomicie spędzić wspólnie. Pewną propozycją dla osób posiadających psa lubiącego dalekie spacery może być wycieczka na Turbacz. Turbacz jest najwyższym szczytem Gorców, a jego wysokość to 1310 m.  Dojście z psem na szczyt możliwe jest legalnie niebieskim szlakiem z Łopusznej. O tyle zaznaczam legalność wejścia, ponieważ wstęp psów do parków narodowych jest w większości przypadków zabroniony, a Trubacz od północy otacza Gorczański Park Narodowy. Proponowany niebieski szlak jest to dość długi, bowiem ma około 11 km licząc od parkingu. Część turystów zostawia samochód na dzikim parkingu 3 km dalej po trasie szlaku, ale miejsca jest tam nie za dużo i może być problem. Poza tym umówmy się, że jak się idzie szlakiem to się idzie, a nie jedzie - do czego wrócę w innym wpisie. A zatem samochód zosta...