Przejdź do głównej zawartości

Subiektywna opinia o butach do biegania Kalenji

Pięć lat biegania w butach Kalenji minęło jak jeden dzień. Dokładnie towarzyszyły mi dwa modele: Kalenji 75 oraz Kalenji Kiprun MD. W każdych zrobiłem ponad 2000 km, stąd krótkie podsumowanie można napisać.

Kalenji 75

Buty te były pierwszymi, w których rozpoczynałem pięć lat temu systematyczne bieganie. Chwile wcześniej były w sumie jeszcze inne, marketowe, ale dosłownie po drugim "treningu" (tak, cudzysłów jest uzasadniony - taki "trening" na początku to była odległość rzędu kilometra lub dwóch, z kilkoma odcinkami spaceru w trakcie) miałem odciski, a po trzecim zaczęły się rozpadać. Trzeba było kupić coś budżetowego (nie byłem pewien czy bieganie mi się spodoba), ale żeby też sobie krzywdy nie zrobić. Wybór padł na produkt marki Kalenji. Niedrogie i dość wygodne przy zakupie.
Kalenji 75
Jak można doczytać na stronie Decathlona są one przeznaczone dla mężczyzn do biegania po asfalcie raz w tygodniu po 30 minut. Osobiście takich sugestii nie traktuję jak wyroczni, ale pięć lat temu pasowało to do mnie idealnie. No może założenie było dwóch treningów w tygodniu. Buty okazały się być wygodne co znacznie ułatwiło podejmowanie decyzji o wyjściu pobiegać. Jak czas pokazał były one również wytrzymałe i przebiegły ze mną ponad 2000 km przez dwa lata. Również wliczając w to zimy, gdyż i tego okresu nie odpuszczałem. Swoją drogą serdecznie polecam bieganie w zimie - dobry ciuch i w drogę. Po dwóch latach i 2070 km zużyciu uległa wkładka, a dodatkowo na wysokości dużego palca zaczęła przecierać się siateczka (w sumie to już dziura była). Jak napisałem buty były dla mnie bardzo dobre na początek przygody z bieganiem, znakomicie spisywały się na asfalcie i betonie, a nieco słabiej w terenie. Nawet w zimie spokojnie dawały radę. Brak ocieplenia, warstwy oddychającej czy hydrofobowej w niczym nie przeszkadzał. Z racji płaskiego bieżnika nieco się ślizgały na śniegu i lodzie, ale ograniczając się do biegania po chodnikach nie było tragedii. Niestety nie zrobiłem zdjęcia jak wyglądały po tym czasie, a fizycznie zostały zużyte w czasie malowania mieszkania.

Kalenji Kiprun MD AW

Z tego względu, że marka Kalenji przypadła mi do gustu, kolejne buty również były tej marki. Mając już nieco doświadczenia i biegając dłuższe dystanse z półmaratonem włącznie, zdecydowałem o poważniejszym sprzęcie, ale również skupiając się na budżetowej półce. Wybór padł na Kalenji Kiprun MD AW.


Kalenji Kiprun MD AW
Według producenta jest to but treningowy, zaś skrót MD oznacza Middle Distance, czyli jest but przeznaczony na średnie dystanse, mniej więcej 15-25 km według producenta. Skrót AW to oznaczenie All Weather, co ma korespondować z wodoszczelnością. W bucie zastosowano technologię w postaci systemu K-ring (taki krążek pod piętą jako amortyzacja), zaś jego bieżnik jest nieco bardziej agresywny co ułatwiało poruszanie się zimą i w terenie. Buty posiadają również cechę wodoszczelności, choć jak życie pokazało do pewnego momentu tylko. Jak już woda się nalała to faktycznie nie chciała szybko wypłynąć. W butach tych biegałem przez trzy lata pokonując 2144 km, również przez cały rok niezależnie od pogody. Buty wytrzymały, a ich stan na dzień dzisiejszy, w którym wycofałem je z użycia, przedstawia kilka zdjęć poniżej.





Jak widać buty nie były jakoś specjalnie oszczędzane, a swoje kilometry w zasadzie wytrzymały. Mechanicznie rozerwała się siatka po bokach oraz znacznie zużyły się wkładki, co nie było zbyt wygodne dla stóp. Z tego względu zostały one już wycofane, a ich miejsce zajęły nowe. 

Asics RoadHawk FF 2

Tym razem wybór padł na ASICS RoadHawk FF2.

Czemu nie Kalenji? W sumie miałem poważny dylemat co kupić, bo rozważałem również hydrofobowe Kalenji Kiprun Long. Oba buty były bardzo wygodne, ale zadecydowała mniejsza amortyzacja w Asics, która bardziej korespondowała z moimi stopami. Kalenji miały drop 10mm, Ascis mają 8 mm. Zobaczymy czy i jak nowy nabytek poradzi sobie w treningach ze mną, a założenie jest standardowe (jak dla mnie) - 2000 km - tyle powinny wytrzymać w całorocznych treningach. Pożyjemy - zobaczymy :-)

Update 02.12.2018 r.: Pierwsze wrażenia po przebiegnięciu 10 km na "Biegu Mikołajów" w Warszawie są jak najbardziej pozytywne!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

[Arduino] Czujnik martwej strefy w lusterku bocznym

Poruszanie się motocyklem, w szczególności w mieście, związane jest z ryzykiem wjechania innemu uczestnikowi ruchu przed przysłowiową maskę. Jest to o tyle niebezpieczne, że mimo względnie niewielkich prędkości może dojść do wywrotki motocykla wraz z kierującym i pasażerem. Aby tego uniknąć trzeba umiejętnie korzystać z lusterek, jednak w przypadku motocykli są one na ogół dość małe i bardziej niż ma to miejsce w samochodach doświadczamy tzw. martwej strefy. Ogólnie rzecz biorąc jest to strefa w bliskiej odległości od motocykla, której nie widzimy w lusterku (trzeba się wychylić i spojrzeć w nie pod innym kątem albo odwrócić głowę), a w której może znaleźć się inny pojazd. Z pomocną ręką może przyjść nowoczesna elektronika. W niniejszym wpisie przedstawię bardzo prostą propozycję wykorzystania Arduino jako czujnika martwej strefy motocykla.  Oczywiście zamiast motocykla można wstawić każdy inny pojazd, a wręcz pomysł można potraktować jako czujkę alarmową (czujnik ruchu). Cały pro...

[Arduino] Trójkanałowy pomiar rezystancji

Moduł Arduino posiada kilka portów analogowych, poprzez które możemy mierzyć napięcie. Napięcie jest taką wielkością, że przy odrobinie wyobraźni i znajomości elektrotechniki w zasadzie każdą inną możemy sprowadzić właśnie do napięcia. Dzisiejszy projekt dotyczy trójkanałowego pomiaru rezystancji z wykorzystaniem Arduino. Oprócz modułu procesora wykorzystany będzie moduł wyświetlacza LCD. Dlaczego trójkanałowego? Ano dlatego, że taki układ można wykorzystać np. do pomiaru przenośnych uziemiaczy trójfazowych. 

Z psem na Turbacz

 Wyjazd wakacyjny nie musi się wiązać z zostawianiem psa w domu pod opieką rodziny czy sąsiadów, albo oddawaniem do psiego hotelu. Przy odrobinie wyobraźni i dobrych chęci czas ten można znakomicie spędzić wspólnie. Pewną propozycją dla osób posiadających psa lubiącego dalekie spacery może być wycieczka na Turbacz. Turbacz jest najwyższym szczytem Gorców, a jego wysokość to 1310 m.  Dojście z psem na szczyt możliwe jest legalnie niebieskim szlakiem z Łopusznej. O tyle zaznaczam legalność wejścia, ponieważ wstęp psów do parków narodowych jest w większości przypadków zabroniony, a Trubacz od północy otacza Gorczański Park Narodowy. Proponowany niebieski szlak jest to dość długi, bowiem ma około 11 km licząc od parkingu. Część turystów zostawia samochód na dzikim parkingu 3 km dalej po trasie szlaku, ale miejsca jest tam nie za dużo i może być problem. Poza tym umówmy się, że jak się idzie szlakiem to się idzie, a nie jedzie - do czego wrócę w innym wpisie. A zatem samochód zosta...