Przejdź do głównej zawartości

Subiektywny test InnogyGO

Trochę spontanicznie, trochę zbieg okoliczności, ale miałem dziś okazję przetestować warszawski car sharing InnogyGO. Jest to pierwszy w pełni elektryczny car sharing składający się z 500 samochodów BMW i3. Założenia są takie, że korzystając z aplikacji znajdujemy najbliższy samochód, rezerwujemy, docieramy do niego, wsiadamy, jedziemy, wysiadamy i kończymy wynajem. Jak to działa w praktyce?
Ano w praktyce rzeczywiście tak to działa. Pierwsze co to instalacja aplikacji na telefonie. Żeby podejrzeć rozstawienie samochodów i odczytać ich statusy nie trzeba się rejestrować. Dopiero chcąc użyć jednego z nich należy przejść procedurę rejestracji. Jest ona dość prosta i sprowadza się do podania swoich danych osobowych, adresu rozliczeniowego oraz zrobić zdjęcie frontowej strony prawa jazdy. Drugi krok to dane karty płatniczej. Dla weryfikacji zostaje ona obciążona kwotą 1 zł, który po kilku minutach jest zwracany na konto karty. Po zatwierdzeniu całości danych wystarczy poczekać na maila aktywacyjnego i użyć przesłanego w nim odsyłacza. Od tej chwili można korzystać z systemu. Warto jednak poczekać jeszcze chwilę, gdyż na wskazanego w procesie rejestracji maila powinien przyjść kod rabatowy uprawniający do 15 minut jazdy w cenie 1 grosz. Żeby z niego skorzystać trzeba go wprowadzić w aplikacji. Jeśli zapomnimy, tak jak ja, można go wprowadzić w czasie wynajmu samochodu. Ja wprowadziłem kod już po dojeździe do celu, ale przed końcem wynajmu, i też zadziałało.


Po sprawach formalnych czas na test drogowy. Mapka, samochód miałem w odległości 4 minut spaceru. Pierwsze to oględziny czy z zewnątrz auto jest całe - będzie o to pytanie w aplikacji. Przydać się to też może w przypadku istnienia jakichś uszkodzeń, żebyśmy nie zostali obciążeni kosztami. Ubezpieczenie oczywiście jest, ale dopiero po przekroczeniu kosztów uszkodzenia określonych tzw. udziałem własnym. Wszystko było w moim przypadku ok, zatem otwieramy samochód. Aplikacja korzystając z aparatu skanuje kod QR przyklejony na tylnej szybie, chwilę pomyśli i wyświetli komunikat, że be-emka otwarta. W tym momencie warto sprawdzić czystość w środku. Czystość z zewnątrz i wewnątrz również jest przedmiotem zapytania ze strony aplikacji. Wystarczy kliknąć odpowiednią buźkę. Wszystko ok, wsiadamy, regulujemy fotel, lusterka i można ruszać. Na całą tą część wizualną mamy całe 3 minuty, które nie są wliczane w czas wynajmu. 

Po uruchomieniu nic się nie dzieje. No może poza wyświetlaczem, na którym jest informacja o zasięgu auta. Na drugim wyświetlaczu pojawia się informacja o wybranej stacji radiowej. Pojazdy wyposażone są w nawigację i podgrzewane fotele. Na bogato. Biegi zmienia się śmiesznie działającą manetką. Oczywiście skrzynia jest automatyczna, więc do wyboru są D, N i R. A na postoju P. Manetka o tyle śmieszna, że trzeba nią obracać w przód i w tył, co trochę kłóci się z jej kształtem sugerującym raczej przyciąganie i odpychanie. Kwestia przyzwyczajenia. Ręczny hamulec (elektroniczny) wyłącza się na szczęście sam, ale trzeba pamiętać, żeby go włączyć parkując samochód. Jazda jako taka jest przyjemna. i3 jest dynamiczne, ładnie przyspiesza i jest zwrotne. Trochę przyzwyczajenia wymagają lusterka - nie za duże. Dziwne uczucie powoduje też samoistne hamowanie silnikiem - wystarczy zdjąć nogę z gazu i autko samo hamuje i to wyraźnie czuć. 

Mój test trwał całe 19 minut, z czego 16 minut to jazda, a 3 minuty to postój. Postój trochę z gapiostwa, gdyż w aplikacji kliknąłem opcję ZAMKNIJ zaraz obok ZAKOŃCZ WYNAJEM, co spowodowało zniknięcie tej drugiej pozycji. Dopiero po chwili, jak zobaczyłem narastające saldo opłaty, zorientowałem się o błędzie. Zatem trzeba kliknąć OTWÓRZ i poprawić ZAKOŃCZ WYNAJEM. Duży, zielony komunikat na cały ekran potwierdza tę czynność. Chwilę później na maila przysyłana jest faktura VAT na opłaconą kwotę, z rozbiciem na czas (koszt) jazdy i czas (koszt) postoju. Parkując samochód trzeba pamiętać o zostawieniu go w miejscu dozwolonym. Samochody elektryczne nie płacą za parkowanie, także nie trzeba odwiedzać parkometrów. Co więcej - można jechać legalnie buspasem, ale warto zwracać uwagę na taksówkarzy, którzy nie zawsze respektują ten przepis. Całość czterokilometrowego przejazdu została wyceniona na nieco ponad 21,76 zł, co po uwzględnieniu promocji skurczyło się do 1,76 zł. Zostało to niezwłocznie ściągnięte z karty, o czym powiadomił mnie stosowny SMS i wiadomość mail. 

Ogółem wrażenia pozytywne: wygodnie, przyjemnie, komfortowo. Co do ceny mam pewien dylemat. Niby miało być taniej niż taksówką, a tu wyszło jakoś drożej lub porównywalnie. Tak sądzę, bo z taksówek raczej nie korzystam. Biorąc pod uwagę promocję startową uważam, że warto spróbować i skorzystać z przejazdu.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z psem na Turbacz

 Wyjazd wakacyjny nie musi się wiązać z zostawianiem psa w domu pod opieką rodziny czy sąsiadów, albo oddawaniem do psiego hotelu. Przy odrobinie wyobraźni i dobrych chęci czas ten można znakomicie spędzić wspólnie. Pewną propozycją dla osób posiadających psa lubiącego dalekie spacery może być wycieczka na Turbacz. Turbacz jest najwyższym szczytem Gorców, a jego wysokość to 1310 m.  Dojście z psem na szczyt możliwe jest legalnie niebieskim szlakiem z Łopusznej. O tyle zaznaczam legalność wejścia, ponieważ wstęp psów do parków narodowych jest w większości przypadków zabroniony, a Trubacz od północy otacza Gorczański Park Narodowy. Proponowany niebieski szlak jest to dość długi, bowiem ma około 11 km licząc od parkingu. Część turystów zostawia samochód na dzikim parkingu 3 km dalej po trasie szlaku, ale miejsca jest tam nie za dużo i może być problem. Poza tym umówmy się, że jak się idzie szlakiem to się idzie, a nie jedzie - do czego wrócę w innym wpisie. A zatem samochód zosta...

Zapora i elektrownia wodna w Dębe

Na północ od Warszawy, za Legionowem zjeżdżając na drogę numer 632 w kierunku trasie numer 62 relacji Nowy Dwór Mazowiecki - Serock, możemy przyjrzeć się zaporze oraz elektrowni wodnej w miejscowości Dębe. 

Bolimowski Park Krajobrazowy

Dzisiejszy wpis ma charakter praktycznych rozważań życiowych - co zrobić z psem, kiedy rodzina chce jechać na większą część dnia w miejsce, gdzie nie obsługują psów? To zależy. W tym przypadku docelowym miejscem wyjazdu było Suntago - znany myślę każdemu, choćby z mediów, park wodny w centralnej części Polski. Ponieważ nie stanowię targetu dla projektantów zjeżdżalni stąd odpowiedź na wyżej postawione pytanie była jasna - pies zostaje ze mną. Ale trzeba go czymś zająć. I gdyby ktoś stał przed podobnym pytaniem dotyczącym właśnie Suntago, albo basenów termalnych w Mszczonowie (rzut beretem obok Suntago) to mogę polecić rozwiązanie. Spacer po lesie w Bolimowskim Parku Krajobrazowym. Jak już odstawimy rodzinę do parku wodnego należy udać się około 22 km na zachód w kierunku miejscowości Bartniki, gdzie znajduje się parking leśny o całkiem niezłych możliwościach. Mapa dojazdu z Suntago Miejsce na ognisko, wiata, ławki, stoły, kosze - cud miód. Parking leśny Mnie jednak interesowała okolica...